Pytam i już nie błądzę
Autor: Redakcja
Przez ostatnie dwadzieścia lat byłem uczestnikiem kilkudziesięciu szkoleń. Część z nich była dobrych, kilka znakomitych, a kilkanaście nic mi nie dało. Z tych ostatnich wyszedłem sfrustrowany z poczuciem zmarnowanego czasu i niepotrzebnie wydanych pieniędzy. Czym różniły się szkolenia, które dużo mi dały od tych bezsensownych? Według mnie jednym z głównych wyróżników był fakt, czy prowadzący na etapie przygotowywania zajęć odpowiedział sobie na dwa ważne pytania. Jak zatem one brzmią? Jestem trenerem od jedenastu lat, przeprowadziłem ponad tysiąc szkoleń. Cały czas pamiętam o dwóch ważnych pytaniach, ponieważ zależy mi, żeby uczestnicy nie wyszli z moich zajęć z poczuciem straty czasu. Ale nie zawsze tak było - jak każdy trener uczyłem się tego fachu stopniowo.
Moje początki
Pierwsze szkolenie, jakie samodzielnie przeprowadziłem miało być dwudniowym warsztatem dla handlowców firmy usługowej. Takie było założenie zleceniodawcy a ja skwapliwie potwierdziłem, że zajęcia będą miały formę warsztatową. Problem w tym, że nie wiedziałem, co kryje się za słowem „warsztat”. Jak wielu początkujących trenerów nie miałem odpowiedniego przygotowania. Byłem niemal samoukiem, większość swojej wiedzy czerpałem z obserwacji innych prowadzących i krótkiego kursu trenerskiego. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to nieuczciwe wobec ludzi, którzy mi zaufali i zlecili prowadzenie zajęć a także wobec wszystkich uczestników, którzy liczyli na to, że nauczą się czegoś przydatnego. Martwiłem się przede wszystkim o jedno – co ja zrobię z nadmiarem czasu, czym zajmę uwagę kilkunastu osób przez dwa dni. Problem rozwiązałem tak, jak wielu innych prowadzących. Przygotowałem znakomitą prezentację poruszającą kilkanaście ważnych kwestii składającą się ze stu dwudziestu slajdów. To nie pomyłka, tyle właśnie było slajdów i tyle tematów do omówienia! Do dziś zastanawiam się, w jaki sposób handlowcy przetrwali ten pokaz możliwości PowerPointa i ile zapamiętali. Ze wstydem rozmyślam, dlaczego zajęliśmy się aż tyloma sprawami, zamiast dobrze omówić i przećwiczyć kilka najważniejszych kwestii.Jak jest dzisiaj?
Dziś jest inaczej, przez dwa dni pokazuję co najwyżej kilka slajdów a często ani jednego. Zajmujemy się tylko dwoma lub trzema obszarami pracy uczestników, ale w zamian poświęcamy im bardzo dużo uwagi. Wszystko, co omawiamy i ćwiczymy musi mieć odniesienie do realiów osób uczestniczących w zajęciach i w pełni przydać im się w późniejszej pracy. Zmiana nastąpiła w momencie, gdy uświadomiłem sobie, że na etapie przygotowania szkolenia nie ma sensu martwić się o nadmiar czasu lecz trzeba zadbać o coś zgoła innego. Przede wszystkim warto zadać sobie dwa kluczowe pytania ważne dla uczestników, zleceniodawcy i prowadzącego szkolenie.Dwa ważne pytania
Odpowiedzenie sobie na te pytania daje szansę na dobre przygotowanie szkolenia, nadanie mu sensu i spełnienie wymagań beneficjentów. Pozwala też trenerowi wyjść z sali szkoleniowej z poczuciem dobrze zrobionej pracy, która jest potrzebna a to dodaje pewności siebie na przyszłość. I oczywiście zwiększa szansę, że zleceniodawca zwróci się z propozycją poprowadzenia kolejnych zajęć. Oto te pytania:- „Czy to, co chcę powiedzieć, pokazać i przećwiczyć przyda się uczestnikom?”
- „Jeżeli tak, to jak to powiedzieć, pokazać i przećwiczyć, żeby uczestnicy spostrzegli, że to naprawdę może im się przydać?”