Czas. Przewodnik użytkownika

Jeśli poszukujesz inspiracji pisząc program szkolenia z zarządzania sobą w czasie to warto tę książkę przeczytać. Na stronie wydawnictwa W.A.B., które wydało tę książkę, przeczytaćmożemy: Czas pędzi, płynie, biegnie, wlecze się, stoi. I niezależnie od tego – mija. Niestety przy okazji zdarza mu się używać swego – jak się zdaje – jedynego zęba i obchodzić się okrutnie z ludźmi i przedmiotami. Choć przyznać trzeba, że cieszy się też (nie do końca zasłużoną) sławą znakomitego lekarza. Czym jednak jest czas? Kim wobec tego zjawiska jesteśmy? Czy czas ludzi, zwierząt i rzeczy upływa tak samo? A może czas w ogóle nie istnieje? Wiele osób niejednokrotnie stawiało sobie te pytania. Stefan Klein próbował udzielić na nie odpowiedzi. Poznając je, można przy okazji zauważyć, że czytanie tej książki zajmuje mniej czasu, niż czytanie wielu innych książek takiej samej długości. Jak będzie odczuwał upływ czasu ktoś, kto spędzi dłuższy czas w jaskini? Czy całkowite osamotnienie to nie są warunki laboratoryjne do badań nad naszym postrzeganiem czasu? Kierowany tą właśnie nadzieją, odważny francuski geolog, dwudziestotrzylatek Michel Siffre postanowił przeprowadzić na sobie eksperyment i 16 lipca 1962 spuścił się do jednej z alpejskich jaskiń bez zegarka. […] Kiedy 14 września eksperyment minął, a uradowani przyjaciele chcieli wyciągnąć dzielnego geologa i uczcić szampanem zakończenie eksperymentu, Siffre zaprotestował. Z prowadzonego przezeń dziennika wynikało bowiem, że jest dopiero 20 sierpnia. (fragment) Tak jest też z czytaniem tej książki. Jest napisana tak frapująco i wciąga do tego stopnia, że jej lektura nie powinna zająć więcej niż godzinę. Licząc wedle czasu wewnętrznego, rzecz jasna. Dowcipna i absorbująca podróż, w trakcie której będziemy poznawać naturę czasu i rozmaite jego idee, a także sposoby funkcjonowania tego fenomenu w nauce i kulturze. Książka niemieckiego dziennikarza naukowego, Stefana Kleina (autora Formuły szczęścia) jest traktatem o codzienności, której należy się przyglądać bardzo wnikliwie. (Publishers Weekly) Naukowe podejście Kleina stanowi o różnicy między “Czasem…” a popularnymi poradnikami psychologicznymi, które mówią, jak trzeba myśleć i zachowywać się. Dobre rady zawarte w tej książce oparte są na wielu badaniach i zebranych danych. Nie zabezpieczą nas przed niemiłymi niespodziankami ze strony czasu, ale z pewnością dodadzą odwagi, by z nimi walczyć. (Providence Journal) Stefan Klein pisze jak żaden inny niemiecki dziennikarz, zajmujący się nauką: porywająco, nonszalancko, nigdy banalnie. (Der Tagesspiegel)   Poniżej fragment książki:   Zdolność spostrzegania sekund. Pochodzenie czasu wewnętrznego Czy przyglądaliśmy się kiedyś osobie, która w parku ćwiczy tai chi? Każdy jej ruch trwa dłuższą chwilę, zanim płynnie przejdzie w następny. Tak powolne ruchy kojarzą się z filmem odtwarzanym w zwolnionym tempie. Wydaje się, jakby uprawiający ów „boks cieni” wchodzili w inny stan skupienia – w powolniejszy, może także chłodniejszy tryb życia, w którym czas najwidoczniej nie odgrywa wielkiej roli. Rzeczywiście, znawcy tej chińskiej sztuki walki twierdzą, że tai chi zmienia ich spostrzeganie czasu. Po chwili to wrażenie udziela się widzowi, jakby „boks cieni” mógł nas wciągnąć w swój spokojniejszy świat już wtedy, kiedy się tylko przyglądamy. W Chinach od dawna wiadomo, jak ścisły związek istnieje między poczuciem czasu, a sposobem, w jaki się poruszamy. Zmarły w 1936 roku mistrz Yang Chengfu sformułował to w postaci wskazówki dla uczniów zawartej w jego klasycznych podstawowych regułach tai chi: „Szukaj spoczynku w ruchu, a ruchu w spoczynku”. Także zachodnim sportowcom nieobce jest to doświadczenie. Jimmy Connors, amerykański weteran tenisa, wyznał, że na turniejach często docierał do „strefy transcendentnej”, jak to nazywał. Wtedy przeżywał wszystko w maksymalnie zwolnionym tempie; ta zdolność utorowała mu drogę do triumfów na Wimbledonie. Wydawało mu się, że piłka jest ogromna i spokojnie szybuje nad siatką. Mistrz tenisa miał wrażenie, jakby dysponował niemal dowolną ilością czasu na decyzję o następnym uderzeniu. Czar bolera Za pomocą ruchu możemy zatem manipulować poczuciem czasu. Jak to możliwe? Aby odpowiedzieć na to pytanie, zastanówmy się najpierw, jak właściwie powstaje w nas poczucie przemijania sekund. Nie odpowiada za to zegar biologiczny, choć jest ważny dla właściwego rytmu dobowego. Steruje on nami w ciągu doby, ale nie potrafimy odczytać odmierzanego przezeń czasu, czego dowiodło jaskiniowe doświadczenie Michela Siffre’a. Musi więc istnieć jeszcze jakiś inny mechanizm służący do pomiaru krótszych odcinków czasu. Ale i on musi być wytworem organizmu, bo inaczej nie moglibyśmy go tak łatwo zmienić za pomocą ruchu. Przeszło sto pięćdziesiąt lat potrzebowała nauka, aby zrozumieć tę zależność. W niniejszym rozdziale dowiemy się, na jakich procesach opiera się poczucie czasu – ów fenomen, który nazywam „czasem wewnętrznym”. Jak w ogóle powstaje wrażenie zmysłowe? W zasadzie odpowiedź jest prosta: widzimy niebieskie niebo i czerwoną truskawkę, bo mamy w oku receptory wrażliwe na światło różnych rodzajów. Jedne z nich reagują na fale świetlne o długości 430 nanometrów, docierające od strony nieba, i przekazują sygnał „niebieski”. Inne są wrażliwe na fale o długości ponad 600 nanometrów i odbierają informację „czerwony”. Bez wątpienia także ciepło i zimno, hałas i ciszę, słodki i kwaśny smak rozpoznajemy dlatego, że posiadamy odpowiednie komórki zmysłów. Inaczej rzecz się ma z czasem. Wiemy wprawdzie, że w trakcie czytania tych słów przeminął mały odcinek naszego życia, jeśli jednak ktoś nas spyta, jak długo przesuwaliśmy wzrokiem po ostatnim akapicie, będziemy musieli zgadywać. A wynik będzie tylko w bardzo dużym przybliżeniu odpowiadał temu, co pokazałby stoper. Naukowcy długo nie mogli uwierzyć, że chociaż zostaliśmy wyposażeni w receptory ciepła i zimna, kolorów, smaku i zapachu, to akurat nie dysponujemy żadnym zmysłem rejestrującym czas. Nigdzie w organizmie nie udało się jednak znaleźć odpowiedniego narządu. Toteż badacze wpadali na najdziwaczniejsze pomysły, gdzie szukać centralnego zegara odliczającego sekundy i minuty. Na przykład wiedeński fizyk Ernst Mach przypuszczał, że biologiczny chronometr ukryty jest w naszych uszach. Jak inaczej wytłumaczyć – pytał – poczucie rytmu podczas słuchania muzyki? Mach nie był fantastą, dokonał ważnych odkryć dotyczących dźwięku, zmysłu równowagi i właściwości przestrzeni. Jednakże swojej tezy o zegarze w uszach nie poparł żadnymi dowodami ani nie znalazł odpowiedzi na argument, że głusi odbierają czas nie inaczej niż słyszący.   Książkę można kupić w ksiegarni internetowej psyche.pl    

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments