Recenzja książki „Siła innych”

Książka jest podsumowaniem wiedzy na temat wpływu grupy na zachowania pojedynczych osób. Michael Bond swoje rozważania podzielił na 8 obszarów, w mojej ocenie zrobił to w sposób całkiem logiczny i przemyślany. Pierwszy obszar to zagadnienia związane z imitowaniem zachowań innych osób w grupie, drugi to mechanizmy rządzące zachowaniami tłumów a następnie w kolejności: wpływ grupy na przejmowanie przez jednostkę zachowań przestępczych i zbrodniczych, dla równowagi – wpływ przynależności grupowej na zdolność do przeciwstawienia się złu, solidarność grupowa, zachowania zespołów w sytuacjach odizolowania grupy od otoczenia, w sytuacjach zagrożenia i w sytuacjach odizolowania jednostki od grupy. W zasadzie chyba pełne spektrum sytuacji, w których można mówić o pozytywnym lub negatywnym wpływie grupy na decyzje i zachowania jednostki. Książka, chociaż jest raczej z rodzaju tych bardziej popularno- niż naukowych, opiera się na dość dobrze udokumentowanych badaniach, począwszy od nieśmiertelnego przykładu eksperymentu Stanleya Milgrama i równie dobrze znanego eksperymentu stanfordzkiego Philipa Zimbardo. Ale oprócz tych popularnych są również opisy – bardziej niestety jakościowe niż ilościowe – całkiem sporej liczby interesujących badań, które są mniej znane (przynajmniej mi, chociaż wiecie – nie jestem psychologiem…). Sporo jest również przykładów sytuacji, ilustrujących omawiane treści. Wiele z nich odnosi się do sytuacji współczesnych i mniej znanych. To jest dość ważne, bo ileż razy można czytać o zdobywaniu bieguna przez Amundsena czy o tym, że Adolf Eichmann miał dwie ręce i generalnie wyglądał jak człowiek. Trochę problematyczne wydaje mi się zastosowanie serwowanej wiedzy w praktyce trenerskiej. Osoby, które mają już w swoim repertuarze trenerskim treści omawiające syndromy i ryzyka myślenia grupowego, nic specjalnie przełomowego nie znajdą. Ale dla tych, którzy dopiero planują takie treningi, „Siła innych” może okazać się dobrym źródłem wiedzy i inspiracji. A dla jednych i drugich może być dobrym źródłem studiów przypadków i ilustracji omawianych treści, chociaż tu uwaga – przykładów biznesowych jest niewiele. Książka jest świetna na weekend, czyta się ją szybko i z przyjemnością. Ja poświęciłem na nią lwią część majowego długiego weekendu i z czystym sumieniem stwierdzam – nie był to czas stracony. Mirosław Tarasiewicz