Recenzja książki „Oczy szeroko otwarte”

Ta książka jest najgorszą, jaką przeczytałam w czasie ostatnich lat. Długie i rozwlekłe opisy osobistych doświadczeń. Infantylny język, stereotypowe teorie, przykłady z życia autorki, brak poparcia w naukowych źródłach - pozycja dla nastoletnich egzaltowanych panienek. Zdania nafaszerowane nieznośnie przymiotnikami w stopniu najwyższym,  również w tym stopniu zniechęca i irytuje czytelnika. Zadziwieni? Zaciekawieni? Zbulwersowani? Zgodni? Szukacie  na innych forach, na innych stronach, zastanawiacie się, co się stało? Wszystko to, co napisałam  w pierwszym akapicie jest nieprawdą. Natomiast jeśli ten początek wywołał wśród czytelników recenzji potrzebę weryfikacji tych informacji, właśnie o tym traktuje  książka „Oczy szeroko otwarte”  Noreeny Hertz. Pierwszy raz z autorką książki - pisarką, wykładowcą uniwersyteckim, specjalistką w dziedzinie ekonomii, globalizacji, spotkałam się słuchając nagrań z konferencji  TED – mówiła o dobrodziejstwach i zagrożeniach ślepej wiary w niezawodność opinii ekspertów. Ujęła mnie jej pokora względem ich roli w dzisiejszym świecie, tym bardziej, że jak sama powiedziała, jest świadoma ironii sytuacji, gdyż mówi „jako ekspert, jako profesor, jako osoba doradzająca premierom, głowom dużych firm, organizacjom międzynarodowym, ale ekspertka uważająca, że rola ekspertów musi ulec zmianie, że musimy pozbyć się uprzedzeń, stać się bardziej demokratyczni i bardziej otwarci na tych, którzy sprzeciwiają się naszym poglądom”.  Sięgając po jej publikację spodziewałam się podobnego, realistycznego podejścia do tematu. I dokładnie dostałam takie danie. Książka „Oczy szeroko otwarte” sprostała moim oczekiwaniom pozycji pobudzającej do refleksji. Do refleksji nad iluzją podejmowania niezależnych, w pełni kontrolowanych decyzji i łatwością sterowania nami przez otaczający świat informacji. Po przeczytaniu 270 stron  bez wątpienia  bardziej uważnie i świadomie przyglądam się okolicznościom, które towarzyszą najważniejszym  moim wyborom.  I bardziej realistycznie oceniam wiele informacji oraz swoje predyspozycje do odkrywania właściwej drogi. Wiem, gdzie może  kryć się mina. Autorka uporządkowała książkę w system dziesięciu kroków - rozdziałów,  z których każdy zakończyła podsumowaniem, restauracyjnie nazwanym „Na wynos” .  Czytelnik „wynosi” rekapitulację najważniejszych wątków, wnioski i opakowane w styropian danie w postaci kilkunastu rad, zaleceń, uwag…. To cześć, rzekłabym, poradnikowa, określająca dominujący smak potrawy. Niemniej to porcja wystarczająca, w sytuacji braku czasu na głębszą lekturę, by zrozumieć,  dlaczego i w jaki sposób oczy szeroko otwarte  ułatwiają pozostanie  bardziej suwerennym w memencie stanowienia o sprawach istotnych. Natomiast to książka dla czytelnika poszukującego rzetelnego, kompleksowego, dobrze udokumentowanego opracowania zagrożeń i możliwości mających znaczenie dla w chwili wyboru. Wszystkich, którzy pragną zastanowić się głębiej nad mechanizmami wpływu cyfryzacji, globalizacji, zniekształceń informacji, pychy wielkich tego świata , ale także siły  obywatelskich reporterów , roli rewolucjonistów na podejmowanie decyzji - zachęcam do znalezienia czasu, spokoju, uważności i pozostania „w”  restauracji pani Hertz ,by nacieszyć się bardziej subtelnymi smakami, dostępnymi tylko w czasie dłuższej i pełnej konsumpcji. Po to, by  „zwiększyć swoje szanse na dokonywanie właściwych wyborów” – jak pisze autorka w epilogu. Bowiem Noreena Hertz poszerza naszą świadomość. Świadomości tego, jak w epoce zalewu informacji, uwodzenia przez media i Internet, bezkarnej prowokacji, epatowania dramatycznymi nagłówkami i niesprawdzoną treścią, jak w epoce krzykliwości kolorów i dźwięków, manipulacji informacją i przekazem marketingowym, arogancji specjalistów i buty pseudospecjalistów, błędów interpretacji matematycznych obliczeń  oraz własnych pułapek myślowych – jak w tej nowej scenie informacyjnej łatwo zbłądzić. I pokazuje, w jaki sposób  w tym szumie, chaosie, jak w tym informacyjnym  Heel’s Kitchen wyłuskać prawdziwe informacje, oddzielić ziarna od plew i, co najważniejsze, obudzić w sobie sceptycyzm, uważność  i  niestrudzone poszukiwanie odpowiedzi na pytanie - jaki może być alternatywny scenariusz? Po to, by stać się „swoim własnym stróżem prawdy”. Po to, byśmy decydowali w oparciu o różnorodne i najbardziej wiarygodne w danym momencie przesłanki.   I choć Noreena Hertz  w swoim stylu ustrzegła się mentorskiego tonu podpowiadającego  wielokrotnie co powinniśmy, co należy zrobić – rozgrzeszam ją z tej  maleńkiej maniery. Bowiem fundamentem tej książki jest mnogość przykładów, danych i faktów, opowieści z różnorakich dziedzin życia. Przykładów, które zwiększają zaufanie do „powinno się”.  Autorka opiera się zarówno na znanych i już wcześniej omawianych eksperymentach, jak i sięga po nowe źródła, świeże argumenty, aktualne wydarzenia początku XX wieku. I jest  tych dowodów sporo, tak sporo, że czytelnikowi, który zechce zapamiętać te konkrety, może zabraknąć cierpliwości i czasu do notowania.  Natomiast ta mnogość sprawia, że ostrzeżenie dociera do nas z większą siłą i pozwala zrozumieć mechanizmy naszych reakcji, dostrzec je w codziennym życiu. A dla trenera, wykładowcy czy menedżera książka może okazać się inspirującym źródłem nowych przykładów, badań i anegdot. Tym wartościowszych, że autorka, w trosce o rzetelność przytaczanych informacji  podaje źródło każdej z nich, zbierając przypisy na 50 stronach, zapraszając tym samym do poszukiwania i samodzielnej oceny ich wagi (co również wydłuża lekturę, sama doświadczyłam). Wartość dowodów wzmacnia bardzo przystępny język, którym napisana jest książka. Całość tworzy bogate, aczkolwiek proste danie, które ucieszy zarówno poszukiwaczy bardziej wyrafinowanych kompozycji smakowych, jak i  zaspokoi  głód wiedzy złaknionych tradycyjnej kuchni pisarskiej. Z natury danie lekkostrawne, niekiedy stoi na żołądku niedowierzaniem, że to prawda, o czym pisze autorka. Zapraszam do lektury. Ze świadomością, że wszystko, co znajdziemy w sieci, wymaga potwierdzenia w innych źródłach. Bo może okazać się nieprawdą. Moja opinia również. Wybór zostawiam czytelnikom. Magdalena Prech oczy-szeroko-otwarte