Magia słów – Jak pisać teksty, które porwą tłumy
Autor: Redakcja
Joanna Wrycza-Bekier Magia słów – Jak pisać teksty, które porwą tłumy
Zacznę od parafrazy słów autorki: „W ostatnich latach polskim rynkiem książki zawładnęły poradniki”. Otrzymałam tę książkę do recenzji, przekartkowałam i zorientowałam się, że jest to jeszcze jedno vademecum w stylu „jak się uśmiechać”, „jak sprzątać”, „jak wstać z łóżka wypoczętym”. Miałam ochotę odesłać z powrotem. Jednak jak się czegoś podejmuję, wywiązuję się ze zobowiązania. Zaczęłam lekturę i … wciągnęła mnie jak dobra książka sensacyjna. Gdyby nie brak czasu, skończyłabym w ciągu jednego przedpołudnia, popołudnia lub długiego, grudniowego wieczoru. Autorka to, o czym pisze w poradniku, sama stosuje w praktyce. Swoim tekstem przyciąga i zatrzymuje uwagę czytelnika. Żyjemy w świcie obrazu. Jak grzmią specjaliści, coraz mniej czytamy. Może dlatego, że choć „pisać każdy może…” (nawiązując do piosenki w wykonaniu Jerzego Stuhra, co czyni też Joanna Wrycza-Bekier w swojej książce), nie każdy powinien to robić, bowiem byle jakie książki zniechęcają do czytania. Autorka magii słów podnosi rękawicę i wskazuje, jak przywrócić słowu pisanemu jego wartość. Nie tylko w długich formach, takich jak książka, scenariusz filmowy, dramat, ale także w krótszych tekstach typu email, oferta handlowa, post na portalu społecznościowym. W dzisiejszych czasach wszyscy jesteśmy pisarzami. Bądźmy zatem dobrymi pisarzami. Autorka magii słów tłumaczy, jak malować obrazy słowem. Wyjaśnia trudne kwestie gramatyczne nominalizacji, strony biernej, czasowników modalnych. Jednak robi to w sposób bardzo prosty, zastępując trudne terminy lekkimi, śmiesznymi nazwami, np. słowa – tiki, słowa – skamieliny i moje ulubione… wyrazy – snoby. Wrycza-Bekier używa porównań, metafor. Dzięki niej profesjonalne pisanie (takie, że chce się potem taki tekst czytać) jest jak oglądanie skoków Małysza, gotowanie dla przyjemności. Autorka wyjaśnia, w jaki sposób nasze teksty świadczą o nas, jak w słowie pisanym zdradzamy swoje cechy osobowości, np. to, czy jesteśmy nieśmiali. Zatem otrzymujemy też porady psychologiczne. Chociażby tę – ostatnio często przewijającą się w mediach, a szczególnie na portalach społecznościowych – na temat uważności (mindfulness). Z vademecum dowiadujemy się, jak przyciągnąć uwagę czytelnika, a także jak w sposób niebanalny „opowiedzieć historię”. I o ile wiedza na temat tych krótkich form przyda się większości, pewnie nie każdy skorzysta z porad dotyczących pisania książek sensacyjnych, scenariuszy thrillerów lub dramatów grozy. Bo z resztą czy tylko książki takiej stylistyki tworzą kanon literatury? Od zasad podawanych w omawianym poradniku tak bardzo odbiega W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta, Wściekłość i wrzask Williama Faulknera czy choćby Się naszego rodzimego Edwarda Stachury. Autorka magii słów ujawnia dużą erudycję w swojej dziedzinie. Ze swobodą porusza się po świecie nauki i literatury, wyjaśnia teorie, analizuje i interpretuje dzieła Iana Fleminga, Ernesta Hemingwaya, Agathy Christie. Nawiązuje do filmów, reklam, spektakli teatralnych. Jednak Wrycza-Bekier bardzo stara się, aby jej poradnik nie był lekturą naukową. Tak sobie tłumaczę brak wielu przypisów do pisarzy (np. Goethe, Zafón) i ludzi nauki (m.in. Ingarden, Ong). Niestety to nie jedyny zarzut. W poradniku odnajdujemy „potoczne prawdy”, które w świecie dyscyplin badawczych okazują się kłamstwem. Tak jest m.in. z poglądem na temat tego, że nasz mózg nie czyta słowa „nie”. I tu powołam się na artykuł Magdaleny Kaczmarek Mózg nie przetwarza słowa „NIE” – prawda, czy fałsz?[1] Często odnajdujemy też uogólnienia, i uproszczenia zarazem, typu Potrzebujemy emocji, by podjąć decyzję, Im więcej mamy, tym bardziej boimy się to stracić. magia słów. Jak pisać teksty, które porwą tłumy przedstawia wiele użytecznych wskazówek dla pisarzy, czyli – zgodnie z tezą autorki – nas wszystkich. Co więcej, sama książka może nie „porywa”, ale ujmuje nie tylko treścią, ale i stylem. I choć okładka nie przyciąga uwagi, to książka swą zawartością wciąga. Polecam wszystkim, nie tylko tym, którzy myślą o karierze Miłoszewskiego lub Bondy. P.S. Choć w mojej recenzji pojawia się wiele sobków, forma wypowiedzi to usprawiedliwia. Jak przeczytacie magię słów, zrozumiecie, co mam a myśli.
[1] Kaczmarek, M. (2014), Mózg nie przetwarza słowa „NIE” – prawda, czy fałsz? http://www.hrpolska.pl/hr/czytelnia/m-zg-nie-przetwarza-s-owa-nie-prawda-czy-fa-sz.html (09.12.2014)